Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
żałoba
#1
Mam do wszystkich pytanie, czy musieli kiedyś zmagać się z żałobą po odejściu bliskiej osoby, a jeśli tak, to jak sobie z tym poradzili.

Na początku września odeszła moja mama. Miała czerniaka. Nigdy się nie opalała, wręcz unikała słońca. Podejrzaną zmianę na pieprzyku zauważyła rok temu, szybko zaczęła leczenie, ale choroba była szybsza. Przez ostatni rok normalnie się jednak kontaktowałyśmy, rozmawiałyśmy przez telefon (mieszkamy w innych miastach), wszystko było jak zawsze. Dramatyczny był tak naprawdę ostatni miesiąc, który mama spędziła więcej w szpitalach niż w domu. Mam jednak poczucie, że jej odejście było nagłe, mimo długiej choroby. Boli mnie też, że nastąpiło to tak wcześnie, miała zaledwie 66 lat.

Nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją. Czuję się ciągle zmęczona, nie mogę się skupić, boję się co będzie, kiedy zacznie się rok akademicki i będę musiała prowadzić zajęcia. Mam straszne wahania nastroju, czasami się śmieję, a za chwilę płaczę. Czuję też, że odbija się to wszystko na stanie mojego zdrowia. Do końca sierpnia chodziłam na rehab, było lepiej, ale teraz to wszystko poszło jakby w piach. Na pogrzebie osoby, które nie wiedzą o mojej chorobie, pytały czemu tak kuleję, odpowiadałam, że to ze stresu. Nie wiem, co robić. Na pewno sytuacji nie ułatwia fakt, że jestem jedynaczką i nie mam własnych dzieci, a tata, który teraz został sam, mieszka 300 km dalej.

Czy ktoś z Was zmagał się z podobną sytuacją i sobie poradził?
Odpowiedz
#2
(18-09-2021, 10:40)belanna napisał(a): Mam do wszystkich pytanie, czy musieli kiedyś zmagać się z żałobą po odejściu bliskiej osoby, a jeśli tak, to jak sobie z tym poradzili.

Na początku września odeszła moja mama. Miała czerniaka. Nigdy się nie opalała, wręcz unikała słońca. Podejrzaną zmianę na pieprzyku zauważyła rok temu, szybko zaczęła leczenie, ale choroba była szybsza. Przez ostatni rok normalnie się jednak kontaktowałyśmy, rozmawiałyśmy przez telefon (mieszkamy w innych miastach), wszystko było jak zawsze. Dramatyczny był tak naprawdę ostatni miesiąc, który mama spędziła więcej w szpitalach niż w domu. Mam jednak poczucie, że jej odejście było nagłe, mimo długiej choroby. Boli mnie też, że nastąpiło to tak wcześnie, miała zaledwie 66 lat.

Nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją. Czuję się ciągle zmęczona, nie mogę się skupić, boję się co będzie, kiedy zacznie się rok akademicki i będę musiała prowadzić zajęcia. Mam straszne wahania nastroju, czasami się śmieję, a za chwilę płaczę. Czuję też, że odbija się to wszystko na stanie mojego zdrowia. Do końca sierpnia chodziłam na rehab, było lepiej, ale teraz to wszystko poszło jakby w piach. Na pogrzebie osoby, które nie wiedzą o mojej chorobie, pytały czemu tak kuleję, odpowiadałam, że to ze stresu. Nie wiem, co robić. Na pewno sytuacji nie ułatwia fakt, że jestem jedynaczką i nie mam własnych dzieci, a tata, który teraz został sam, mieszka 300 km dalej.

Czy ktoś z Was zmagał się z podobną sytuacją i sobie poradził?
Belanna, to normalne, że opłakujemy stratę bliskich osób, a tym bardziej mamy. Moi rodzice żyją, więc niewiele wiem na ten temat. Ale na pewno jest to dla Ciebie stres i odbija się na Twoim zdrowiu. U mnie jest podobnie - każda sytuacja stresowa powoduje słabsze nogi. Daj sobie czas, przeżyj żałobę, spróbuj pogodzić się z tym, że teraz mama patrzy na Ciebie i opiekuje się Tobą.
Przytulam mocno Serce
Odpowiedz
#3
Moja Mama również umarła, miała 56 lat.
Rak płuc, niecały miesiąc w szpitalu i umarła, byłam przy niej,do końca rozmawiałyśmy. Już minęło 5 lat, jeszcze nie byłam chora lub nie wiedziałam, że tak już jest. Brakuje mi jej zawsze i tak zawsze będzie. Codziennie z nią rozmawiam, to nadal moja najlepsza przyjaciółka. Co pomaga, tylko czas. To nie mija ale jest łatwiej. Łatwiej o tym myśleć, łatwiej z tym zasypiać, łatwiej o tym rozmawiać.
Odpowiedz
#4
Ja przez ponad 3 lata bylam w stanie szoku i niedowierzania po smierci najblizszej mi osoby.

Czas naprawde pomaga. Uczymy sie zyc z bolem.
Odpowiedz
#5
Witam.
20 kwietnia 2020 zmarł mój TATA. Nagle, wyszedł na papierosa i już nie wrócił. Na nic nie chorował, na nic się nie skarżył. Miał skończone 60 lat. Śmierć przyszła po Niego jak złodziej. Do tej pory tak się czujemy.
Od tego momentu posypałam się. Tzn ból kręgosłupa (jak przy rwie kulszowej), ciśnienie dobre za to puls przekraczający nawet 100. Miałam incydent z trzesącą się ręką- nie mogłam się nawet napić wody bo tak się trzęsła (trwało to może 1 dzień).
Dr z programu nic nie stwierdził bo rezonans głowy czysty.
Kardiolog zapisał mi tabletki i jest już ok.
Aby przejść przez żałobę trzeba dużo czasu i sił.
Ps. Pomaga ucieczka w pracę, którą się lubi. I w moim przypadku codzienne odwiedziny (jak tylko można było) TATY na cmentarzu i rozmowa z Nim o tym co akurat przeżywam, z czym się zmagam, o miłości (rozmawiałam z Nim o wszystkim).
Pozdrawiam i życzę dużo sił
Odpowiedz
#6
Belanna pisalam w pospiechu ostatnia moja wiadomosc i chcialam jeszcze dodac, ze bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.

Ja staralam sie przykrywac tragiczne odejscie najblizszej mi osoby pozytywnymi doznaniami (tak by nowe, dobre wspomnienia przykrywaly te tragiczne) i wrecz zmuszalam sie do podrozy, do wyjscia na fitness, na spotkanie, na rower, do kina. Nie mialam na to kompletnie ochoty, nie sprawialo mi to zadnej przyjemnosci, czulam pustke, ale robilam to.

Z perspektywy czasu nie wiem czy to pomoglo, ale przynajmniej mialam inne wspomnienia niz te najbardziej bolesne.

Zycze pogody ducha, sily i wszystkiego dobrego.
Odpowiedz
#7
Dziewczyny, bardzo dziękuję za ciepłe słowa Serce 
Wychodzi na to, że tylko czas może przynieść coś w rodzaju ulgi. Mam wrażenie, że na razie jakaś głębka część mnie nie przyjmuje do wiadomości odejścia mamy. Czuję się trochę tak, jakby wyjechała i miała w końcu wrócić. Co rusz łapię się na tym, że myślę, co powiem mamie i co ona mi powie, kiedy się zobaczymy. Mam nadzieję, że to minie, bo jest to bardzo męczące.
Wiem, że niektórzy przyjmują takie podejście, żeby "rozmawiać" ze zmarłymi, mój tata chyba taak robi, ale ja jestem na to zbyt racjonalna Smutny
Kupiłam sobie książkę na temat żałoby, jest bardzo dobra, ale kiedy ją czytam, to ciągle myślę o swojej stracie i to na mnie źle działa, więc na razie ją odłożyłam. Ale przeczytałam na razie, że żałoba jest bardzo indywidualna, każdy przechodzi ją na swój sposób i każde emocje są naturalne i normalne, nie należy się do niczego zmuszać. Więc postępuję tylko tak, jak czuję, że tego chcę albo nie chcę.
Odpowiedz
#8
Dokładnie tak jak piszesz- żałobę każdy przechodzi na swój sposób. Mój tata zmarł 16 lat temu. Był mi bardzo bliski gdyż najwięcej czasu z nim spędzałam jako dziecko i dobrze się z nim dogadywałam. Niestety pustka pozostaje, ale można nauczyć się z nią żyć. Gdy jest mi ciężko, a ostatnio zdarza się to często, gdyż jestem na etapie niepotwierdzonej diagnozy sm, to wsiadam w auto i jadę na cmentarz. Wystarczy że tam chwilę postoję, powiem w myślach co mnie gryzie i już mi jest lżej. Nieraz zwracam się do taty też o pomoc, o radę i mimo, że już nigdy nie usłyszę odpowiedzi to jest mi lżej. Dodam że tato ciężko zachorował i spędził na oiomie 40 dni pod respiratorem a w związku z tym, że w tym czasie w szpitalu wykryto jakąś groźną bakterie nie mogliśmy widzieć się z nim przez ponad dwa tygodnie bo był zakaz odwiedzin i nie mogliśmy się z nim nawet pożegnać przed śmiercią, więc dopiero zobaczyłam go w trumnie... Przepraszam, że tak piszę o sobie, ale to tylko dlatego byś mogła zrozumieć że nie jesteś sama ze swoim smutkiem, że wszyscy z nas kiedyś kogoś najbliższego pożegnaliśmy lub pożegnamy. Rodzimy się i jedyne co pewne w życiu to to,że umrzemy. Banał, ale jedyna prawda. Walcz o siebie, nie zamykaj się w smutku bo to działa bardzo niekorzystnie na organizm, zwłaszcza dotknięty chorobą. Pomyśl o tym, że może mamie jest teraz lepiej, że nic ją nie boli, że jest szczęśliwa i patrzy na Ciebie z trosķą i wspiera Cię każdego dnia, nawet jak o tym nie myślisz. Obojętnie jaka jest twoja wiara to pomyśl, że masz swojego opiekuna gdzieś nad sobą i nawet gdy jest źle to jest dobrze bo zawsze mogłoby być gorzej bez niego. Pomaga. Życzę Ci dużo sił i zdrowia przede wszystkim. Ściskam serdecznie
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości