Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Absurdy służby zdrowia
#1
Zdarzyła mi się wczoraj dziwna sytuacja przy okazji rezonansu głowy. Wiedziałem, że badanie będzie wykonane w maseczce. Nie jest to dla mnie problem, obawiam się wirusa, więc to nawet dało większe poczucie bezpieczeństwa. Przyszedłem do placówki w maseczce (używam profesjonalnych masek FFP3), a przy rejestracji kazano mi ją zdjąć. W zamian dostałem najzwyklejszą jednorazową maseczkę bez żadnych filtrów. Na nic były moje tłumaczenia, że moja maseczka jest wielokrotnie bardziej skuteczna. Dawno nie spotkało mnie coś tak głupiego. Czy też trafiacie na podobne idiotyzmy?
Odpowiedz
#2
Może masz jakiś pierwiastek metalu w tej maseczce?

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka
Odpowiedz
#3
Prawdopodobnie w tych maseczkach jest coś metalowego. Gdy wszedłem na salę w mojej maseczce na RM, takiej zwykłej ale z noskiem, to trzymając ją za jedną gumkę odchyliła się prawie do poziomu i to przy maszynie w stanie spoczynku
Odpowiedz
#4
O hehe [emoji1] to nieźle

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka
Odpowiedz
#5
Na temat absurdów w służbie zdrowia można by napisać książkę/pracowałam w tej branży 8 lat/.
Ale a propos rezonansu przypomniała mi się taka historia - pojechałam na mri głowy, pan pielęgniarz od początku wydobywał z siebie tylko jedno słowo "szybko, szybko", po czym przystąpił do zakładania wenflonu. Żadna ręka mu nie pasowała, w końcu zdecydował się na lewą, ale też nie był pewien czy przegub czy dłoń. Zdecydował się na przegub, nie potrafił wbić igły, więc mu już delikatnie zwróciłam uwagę, żeby uważał, jak wbił to poleciała krew, poplamił mi spodnie i krzesło...i tu już straciłam cierpliwość/nie będę pisała co powiedziałam/, a potem dalej słyszałam w kółko "szybko, szybko".

I druga sytuacja - dostałam zapalenia tchawicy, sama już wiedziałam co mi jest więc poszłam do Lekarza po potwierdzenie i lek, a on mnie pyta co mi jest, no to mówię, a raczej szepczę, że chyba mam zapalenie tchawicy, on pyta czy mam wrzody żołądka, mówię że nie, no to widzę że wypisuje Doxacyklinę. Zwróciłam mu uwagę, że to najgorszy antybiotyk, jaki istnieje - Pan chwilę się zastanowił i pyta "to co mam wypisać?". A ja na to - proszę o Rulid. I wypisał.

Podsumowując - to bardzo fajny wątek Piotrze założyłeś, bo o takich sytuacjach pewnie każdy może opowiedzieć.
Odpowiedz
#6
Polecam książki Adam Kay "Będzie bolało" i druga część, można się nieźle pośmiać Uśmiech

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka
Odpowiedz
#7
Ja się tak leczę na anemię. Od czasu do czasu dzwonię, żeby mi wypisali tradyferon. Wizyta zaliczona, lek działa tak na trzy lata. Spoko. Nikt mi jeszcze nic innego nie zaproponował, bo po co?
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
#8
(18-12-2020, 02:43)Piotr napisał(a): Zdarzyła mi się wczoraj dziwna sytuacja przy okazji rezonansu głowy. Wiedziałem, że badanie będzie wykonane w maseczce. Nie jest to dla mnie problem, obawiam się wirusa, więc to nawet dało większe poczucie bezpieczeństwa. Przyszedłem do placówki w maseczce (używam profesjonalnych masek FFP3), a przy rejestracji kazano mi ją zdjąć. W zamian dostałem najzwyklejszą jednorazową maseczkę bez żadnych filtrów. Na nic były moje tłumaczenia, że moja maseczka jest wielokrotnie bardziej skuteczna. Dawno nie spotkało mnie coś tak głupiego. Czy też trafiacie na podobne idiotyzmy?
W takich maseczkach są metalowe noski. Jedyny absurd w tej sytuacji to fakt, że nie uprzedzono Cię wcześniej, że na rezonans należy założyć bawełnianą maseczkę bez elementów metalowych. Ja miałam rezonans tydzień temu i pielęgniarka podkreślała to z pięć razy. Zresztą wydawało mi się to oczywiste, że skoro nie wolno wchodzić do rezonansu z żadnymi metalami, to w maseczce też nie może ich być...
Odpowiedz
#9
(18-12-2020, 19:54)yasmina napisał(a): Na temat absurdów w służbie zdrowia można by napisać książkę/pracowałam w tej branży 8 lat/.
Ale a propos rezonansu przypomniała mi się taka historia - pojechałam na mri głowy, pan pielęgniarz od początku wydobywał z siebie tylko jedno słowo "szybko, szybko", po czym przystąpił do zakładania wenflonu. Żadna ręka mu nie pasowała, w końcu zdecydował się na lewą, ale też nie był pewien czy przegub czy dłoń. Zdecydował się na przegub, nie potrafił wbić igły, więc mu już delikatnie zwróciłam uwagę, żeby uważał, jak wbił to poleciała krew, poplamił mi spodnie i krzesło...i tu już straciłam cierpliwość/nie będę pisała co powiedziałam/, a potem dalej słyszałam w kółko "szybko, szybko".

I druga sytuacja - dostałam zapalenia tchawicy, sama już wiedziałam co mi jest więc poszłam do Lekarza po potwierdzenie i lek, a on mnie pyta co mi jest, no to mówię, a raczej szepczę, że chyba mam zapalenie tchawicy, on pyta czy mam wrzody żołądka, mówię że nie, no to widzę że wypisuje Doxacyklinę. Zwróciłam mu uwagę, że to najgorszy antybiotyk, jaki istnieje - Pan chwilę się zastanowił i pyta "to co mam wypisać?". A ja na to - proszę o Rulid. I wypisał.

Podsumowując - to bardzo fajny wątek Piotrze założyłeś, bo o takich sytuacjach pewnie każdy może opowiedzieć.
Mnie tez sie cos podobnego prztrafilo, tyle tylko ze pan technik z radiologii
najpierw pokul mi reke szukajac zyl, a potem jak juz znalazl ,
zapomnial zamknac wenflon i sobie poszedl Oczko
moja krew leciala sobie spokojnie na lezanke , na ktorej siedzialam,
nie dosc,ze bylam pokluta jak byk, to jeszcze upaprana we krwi Duży uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości