(01-05-2017, 22:00)Katieinthesky napisał(a): Witajcie!
Może to głupie pytanie, ale ostatnio nie daje mi spokoju, a coraz częściej myślę o powrocie na kurs prawa jazdy.
Czy muszę zgłaszać gdzieś, że mam SM? Czy z tego powodu mogliby nie dopuścić mnie do kursu lub robić jakieś problemy?
Z góry dziękuję za pomoc.
Jestem właście w trakcie kursu. Też zastanawiałam się czy stwardnienie rozsiane jest przeszkodą do zostania kierowcą i kiedy/komu o nim mówić. Od kilku osób usłyszałam, że nie ma sensu o stwardnieniu rozsianym mówić w kontekście prawa jazdy. Ale takiej opcji nie brałam pod uwagę, uważam, że bezpieczeństwo jest najważniejsze i zatajanie informacji o stanie zdrowia nie byłaby mądra.
Kilka miesięcy temu rozmawiałam z neurologiem - powiedział, że jeśli tylko sama czuję się na siłach to nie ma żadnych przeciwskazań. Po tej rozmowie jeszcze "dojrzewałam" do zapisania się na kurs
Przy zapisywaniu się na kurs - wymagane było badanie lekarskie. Można je było zrobić w firmie, która organizowała szkolenie. Na takie rozwiązanie się zdecydowałam. Przy zapisywaniu się na szkolenie zasygnalizowałam problem, ale zostałam poinstruowana, że tu jedyną przeszkodą mogą być właśnie badania lekarskie i to lekarzowi należałoby powiedzieć o SM. Dostałam do wypełnienia szczegółową ankietę nt. stanu zdrowia i z nią miałam pójść na badanie. Oczywiście wpisałam informację o stwardnieniu rozsianym, występujących u mnie objawach, lekach, które zażywam itp.
Lekarz nie czytał ankiety, zażartował nawet, że tego dnia sami młodzi i zdrowi, więc można na wejściu wypisywać wszystkim dokumenty. Spytał czy mam jakieś dolegliwości, czy możemy wypisywać od razu. Oczywiście powiedziałam o stwardnieniu rozsianym. Wtedy przestudiował ankietę, dopytał jeszcze jakie objawy występowały u mnie wcześniej, jak często rzuty itp. Zrobił podstawowe badanie neurologiczne (palec-nos, odruchy w rękach i nogach itp). Stwierdził, że jedna strona jest trochę słabsza, ale nie na tyle, żeby nie dała rady prowadzić samochodu. Na koniec powiedział, że wypisuje mi normalne zaświadczenie (a nie czasowe). Stwierdził, że choruję na tyle długo, że sama na pewno wiem, że jak pojawią się objawy, które mogą wpływać na prowadzenie samochodu to do momentu ich wycofania - zrobić sobie przerwę w jeżdżeniu.