Liczba postów: 32
Liczba wątków: 9
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
0
21-04-2016, 15:19
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-04-2016, 15:20 przez burza.)
W dotychczasowej pracy moi szefowie wiedzieli o tym, że mam stwardnienie rozsiane. Wszystko dlatego, że byłam na długim zwolnieniu, pytali się co się stało itp. Teraz muszę jednak poszukać czegoś nowego, bo nie daję rady już pracować tak jak dotychczas (zbyt męczy mnie ta praca fizycznie i emocjonalnie).
Wysłałam kilka CV, dostałam zaproszenie na rozmowę w jeden firmie. Nie wspominałam w aplikacji o tym, że jestem chora. Zastanawiam się czy jutro na spotkaniu o tym powiedzieć? Czy może poczekać czy dostanę tę pracę? Czy w ogóle nie ma sensu mówić o SM?
Liczba postów: 65
Liczba wątków: 7
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
0
Już pewnie jesteś po rozmowie, mam nadzieję, że przebiegła pomyślnie. Jaką decyzję podjęłaś? Powiedziałaś o SM?
Nie wiem czy moja rada (bardziej opinia) przyda Ci się na przyszłość, ale ja zawsze mówię, że jestem chora. Ułatwia to w wielu sytuacjach życie. Choćby prozaicznie - odbiór leków albo wizyta u neurologa, które w moim szpitalu zawsze odbywają się między 8 a 14. Pracodawca i znajomi z pracy wiedzą już w czym rzecz, więc nie muszę brać dnia urlopu lub zwolnienia - zawsze mogę dogadać się tak, żeby nie kolidowało to z pracą. A gdyby nie widzieli - tak by się nie dało, na pewno uważaliby, że coś kombinuję. Nigdy nie miałam z powodu stwardnienia rozsianego nieprzyjemności w pracy.
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy...
Liczba postów: 32
Liczba wątków: 9
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
0
Nie poszłam na rozmowę. Nie miałam siły, ciągle nie mam... Nie wiedziałam co mówić... SM mnie przybija. Ale chyba nie jestem gotowa, żeby o tym mówić. Podziwiam Cię, że tak normalnie traktujesz chorobę.
Liczba postów: 929
Liczba wątków: 50
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
18
Burza nie przejmuj się. Każdy ma czasami gorszy okres. Może i dobrze, że nie byłaś na tej rozmowie. Jak będziesz w lepszej formie to i lepiej rozmowa kwalifikacyjna wypadnie. W mojej pracy szefostwo i współpracownicy wiedzą, że jestem chora. Nie ma problemu jak potrzebuje wolne na lekarza.
Liczba postów: 50
Liczba wątków: 3
Dołączył: Maj 2016
Reputacja:
0
Burza, głowa do góry. U mnie w pracy wszyscy wiedzą. Zresztą powinni. Jak mnie "zawieje" na korytarzu i wpadam na ścianę\szafkę to wiedzą, że to nie przez promile tylko błędnik. Jak wychodzę w trakcie spotkania to nie żeby odebrać prywatny tel. tylko do WC i po 2 min wracam. Po za tym odbiór zastrzyków, fakt raz na 3msc, ale trzeba do Gdańska z Gdyni pojechać, a to jest min. 2,5h w plecy. I jeszcze praca zdalna latem kiedy jest za gorąco i co 2-3h idę pod zimy prysznic bo płonę.
Każdy wie, każdy to szanuje, nikt się nie lituje, bo tu nie o litość chodzi tylko o zrozumienie.
Liczba postów: 14
Liczba wątków: 0
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
0
(04-05-2016, 08:16)AdamS napisał(a): Burza, głowa do góry. U mnie w pracy wszyscy wiedzą. Zresztą powinni. Jak mnie "zawieje" na korytarzu i wpadam na ścianę\szafkę to wiedzą, że to nie przez promile tylko błędnik. Jak wychodzę w trakcie spotkania to nie żeby odebrać prywatny tel. tylko do WC i po 2 min wracam. Po za tym odbiór zastrzyków, fakt raz na 3msc, ale trzeba do Gdańska z Gdyni pojechać, a to jest min. 2,5h w plecy. I jeszcze praca zdalna latem kiedy jest za gorąco i co 2-3h idę pod zimy prysznic bo płonę.
Każdy wie, każdy to szanuje, nikt się nie lituje, bo tu nie o litość chodzi tylko o zrozumienie.
Ja też powiedziałam ostatnio w pracy. Właśnie ze względów organizacyjnych - po prostu życie jest prostsze, jak nie muszę wymyślać niestworzonych historii na usprawiedliwienie zwykłych zdarzeń związanych z chorobą. I nie spotkałam się z żadną negatywną reakcją. Co najwyżej z tym, że ktoś nie wie co to za choroba i pyta. Ale z życzliwości.
Liczba postów: 8
Liczba wątków: 1
Dołączył: Maj 2016
Reputacja:
0
Ja nie mówiłem w pracy. Nie ma takiej potrzeby, a nie chcę być traktowany ulgowo.
Liczba postów: 50
Liczba wątków: 3
Dołączył: Maj 2016
Reputacja:
0
Jakoś nie czuję taryfy ulgowej w związku z tym, że mam SM. Mało tego dostaję nowe obowiązki, zwiększa się zakres kompetencji itd. A to, że mogę pracować zdalnie jak jest ciepło to nic innego jak udogodnienie.
Liczba postów: 13
Liczba wątków: 1
Dołączył: Maj 2016
Reputacja:
0
Ja ostatnio zmieniałam pracę i przed zaliczyłam wiele rozmów o pracę. Nigdy nie powiedziałam o SM. W ogóle w poprzedniej pracy nie wiedzieli o SM, coś chyba przypuszczali o chorobie gdy rok temu miałam ponad miesiąc L4, ale też wiele osób zwyczajnie sądziło, że jestem w ciązy ;p W nowej pracy też nic nie powiedziałam, niestety pewnie trzeba bedzie się kiedys przyznać, bo mam powoli problemy z równowagą i kiedy to się nasili nie będzie zmiłuj. W chwili obecnej odbieram leki z samego rana, zajezdżam do szpitala przed praca. Nawet się nie spóźniam do pracy.
Burza nie daj się temu nastrojowi, bo potem myśli już galpoują i to niestety w ciemną stronę. Głowa do góry i ruszaj na rozmowy!
Liczba postów: 66
Liczba wątków: 13
Dołączył: Maj 2016
Reputacja:
0
(04-05-2016, 08:16)AdamS napisał(a): Burza, głowa do góry. U mnie w pracy wszyscy wiedzą. Zresztą powinni. Jak mnie "zawieje" na korytarzu i wpadam na ścianę\szafkę to wiedzą, że to nie przez promile tylko błędnik. Jak wychodzę w trakcie spotkania to nie żeby odebrać prywatny tel. tylko do WC i po 2 min wracam. Po za tym odbiór zastrzyków, fakt raz na 3msc, ale trzeba do Gdańska z Gdyni pojechać, a to jest min. 2,5h w plecy. I jeszcze praca zdalna latem kiedy jest za gorąco i co 2-3h idę pod zimy prysznic bo płonę.
Każdy wie, każdy to szanuje, nikt się nie lituje, bo tu nie o litość chodzi tylko o zrozumienie.
Cześć Jeśli można zapytać chodzisz do dr Fryze?Pozdrawiam
|