(27-02-2018, 12:00)Akinom napisał(a): O bieganiu, o skakaniu na skakance nie ma już mowy. Raz mi się śniło, że podbiegam do kogoś i uwierzcie, to był piękny sen.
Elsie, nienawidze sklepów, galerii, tłumów a najbardziej ruchomych schodów. Są za szybkie, za wysokie i zawsze jak nie ma nic innego - rozpaczliwie szukam windy.
A wiesz, że teraz przy małym dziecku (niecałe 7 miesięcy) to się zmieniło? Jakaś nowa energia we mnie wstąpiła, już nawet sama potrafię pójść i spotkać się z koleżanką w galerii itd. A może po prostu przestałam myśleć o strachu i się bać? Może mój instynkt przestawił się na to, że muszę chronić moje dziecko, nie mogę się mazać etc. Nie boję się już pójść gdzieś sama... Ale było tak, jak pisałam...
Biegać nadal nie biegam Staram się też "rozsądnie" chodzić, nie pędzić, na uciekające mi prawie sprzed nosa autobusy macham ręką