Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szklanka w połowie pełna.
#1
Witam wszystkich ponownie.
Zastanawiam się czy może ktoś z was umie dostrzec pozytywne rzeczy które się wydarzyły od momentu zdiagnozowania choroby bo zdrowym to akurat nie byłem musiało się tylko coś zakumulować, żeby to wyszło.
Dobrze, ale ma być o pozytywach.
Mnie się udało z całą pewnością zaprzestać obgryzania paznokci, a był to paskudny nałóg.
Zapisałem się na to forum co uznaje za duży plus coś mnie wtedy skłoniło może to był Twój post lub Twój wątek.
Jestem bardziej emocjonalny to jest kwestia choroby lecz ja staram się zalewać pozytywnym emocjami wtedy negatywne emocje mają słabszy wydźwięk.
Staram się bardzie żyć chociaż to wychodzi mi z różnym skutkiem.
Poznałem lub powinienem chyba bardziej napisać poznaję przyjaciół i nie takich fac...k idących w tysiącach, może mnie wystarczy jeden ale konkretny.
Pewnie zapomniałem o większości sprawach tak to jest jak się pisze na kolanie, ale jak macie podobne przemyślenia piszcie.
Odpowiedz
#2
- zapanowalam nad różnymi objawami, mniej boli mnie głowa
- nie mam parcia na szkło bo zdrowie najważniejsze
- z dużej grupy znajomych zostali tyłko Ci naj... bo reszta nie poradziła sobie z moja diagnoza
- zwolniła tempo
- dostrzegam mniejsze sukcesy
OczkoOczko
Odpowiedz
#3
Mi się priorytety zmieniły, cieszę się małymi rzeczami, no i jestem efektywniejsza, bo nie ma na co czekać, nie wiadomo co będzie jutroUśmiech Przyjaciół też życie zweryfikowało, z tego tez się cieszęUśmiech


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odpowiedz
#4
Niestety, często takie sytuacje jak diagnoza na całe życie potrafi w krótkim czasie wzbudzić w nas pewne zmiany
Potrzeba czasu, żeby to docenić.
Ja teraz cieszę się, że staram się korzystać z każdego dnia i naprawdę małych sukcesów
Odpowiedz
#5
Cześć. Moje życie od marca zmieniło się diametralnie. Uważam, że na lepsze jeśli chodzi o mnie. Uświadomiłam sobie, że życie jest bardzo krótkie. Przestałam się denerwować na wszystko, a bardziej doceniam małe rzeczy. Zaczęłam podróżować po świecie i zbierać pozytywne wspomnienia. Nie egzystystuję, a w końcu żyję. Przewartosciowałam prawie całe swoje życie i pielęgnuje mocno relacje rodzinne, które kiedyś przez pracę były mocno zaniedbywane. Cieszę się z życia jak dziecko ?Fakt, kilka miesięcy sobie układałam w głowie to wszystko. Pytałam czemu ja, czemu jestem chora?  W końcu zdałam sobie sprawę, że nikt na to nie ma wpływu i co ma być to i tak będzie i zaczęłam być szczęśliwa ?
Odpowiedz
#6
U mnie zmieniło się to, że nauczyłam się puszczać mało wartościowe relacje uznając je za stratę czasu i nerwów. Z pewnością mniej się przejmuję błahostkami i pierdołami, no życiem w ogóle. Niestety ma to również negatywny skutek ponieważ irytują mnie ludzie, którzy przesadnie przejmują się pierdołami.
Z dobrych rzeczy, nauczyłam się słuchać swojego organizmu, odpoczywać i nie mieć wyrzutów sumienia, kiedy mam mniej produktywny dzień. No i łatwiej jest mi podejmować spontaniczne decyzje, żeby gdzieś pojechać, gdzieś pójść. Wyciskam z życia ile się da, póki się da.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości