Ja jak zaczynałam swoją przygodę z SM to brałam Vilcacore. Był taki miesięcznik, i oni to propagowali. Najpierw była kuracja oczyszczająca, a potem właściwe leczenie. Drogie to było jak diabli, ale niby działało. Znaczy moja mama była pewna, że działa bo mi nic się nie działo. Ja mówiąc szczerze nie bardzo wierzyłam w terapię i uważam, że było to trochę naciągane. Nie wiem, czy jeszcze to sprzedają.
Przypomniałam sobie :razem z vilkakora brałam też inne zioło. Maca się to nazywało. Oczywiście wszystko niby ordynowal lekarz po zapoznaniu się z diagnoza.
Przypomniałam sobie :razem z vilkakora brałam też inne zioło. Maca się to nazywało. Oczywiście wszystko niby ordynowal lekarz po zapoznaniu się z diagnoza.