11-10-2018, 22:56
Mam na imię Artur i mam 32 lata. Opowiem w skrócie swoją historię. W 2008 roku miałem dziwne drętwienie połowy twarzy, części szczękowo-żuchwowej. Nie pamiętam ile to trwało ale wystarczająco długo by rozpocząć szukanie przyczyny. Rezonans magnetyczny wykazał zmiany demienilizacyjne lecz na konsultacjach po badaniu nikt i tak nic nie wiedział, a lekarz z książką do mnie przychodził - tak to pamiętam. Na szczęście drętwienie minęło więc temat diagnozowania się przeminął. W roku chyba 2009 podczas pracy za granicą pojawiło się dziwne podwójne widzenie przy patrzeniu w prawo. Poszedłem do szpitala i niestety zdiagnozowali przemęczenie. Temat był o tyle niefortunny w tym szpitalu, że wykonano na mnie badania na gałkach ocznych a po kilku minutach miałem poczuć ból. Niestety zbyt krótko lekarze czekali na efekty bo ból się pojawił jak już wyszedłem ze szpitala. Wróciłem wtedy do szpitala by o tym poinformować lecz niestety nie odnalazłem lekarzy, którzy się mną zajmowali i tym sposobem wróciłem do "pracy" normalnie. Wiedziałem, że zaraz będę w Polsce i też miałem przekonanie, że wkrótce mi przejdzie wszystko bo to faktycznie może być z przemęczenia związanego z ilością przepracowywanych godzin tygodniowo. W tamtym okresie regularnie biegałem, wszędzie gdzie byłem. W 2012 (chyba) miałem dziwnie zdrętwiałą lewą nogę, wręcz sztywną. Skłamałem na SOR że dźwigałem by mi zrobili badania - już teraz wiem, że prawda jest ważniejsza bo rentgen kręgosłupa nic nie wykazał. Wróciłem z kwitkiem i po jakimś czasie noga wróciła do siebie choć pewnego rodzaju ułomność niestety po tym posiada ale na szczęcie niewielką. Wróciłem do biegania. Podczas biegania właśnie zauważyłem jej lekką ułomność i dysfunkcje ale staram się być dalej aktywnym by jej nie pozwolić absolutnie do pogłębień w tych stanach dysfunkcyjnych. Był to okres również, w którym bardzo się przemęczałem, katowałem w saunach - kochałem to. Nie miałem pojęcia, że pogarszam swój stan zdrowia i karmię jeszcze nie zdiagnozowaną wtedy chorobę. W 2016 po przeziębieniu, grypie w okresie zimowym poczułem drętwienie trzech palców. To był impuls, który sprawił, że wymusiłem na wszystkich dookoła siebie pomoc w pełnej stara próbie zdiagnozowania problemu. Te palce były czymś mniejszym w porównaniu do tego co miałem w poprzednich latach ale czułem się w pełni zdrowy i silny z dość dobrą pracą dlatego moja dojrzałość już nie pozwoliła mi odpuścić. Na własne życzenie poprzez pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego zostałem zdiagnozowany na SM w rzutowo-remisyjnej postaci. Cios, wiadomo ale żyć trzeba zostałem zarejestrowany i wprowadzony do programu lekowego z lekiem Tecfidera w 2016 roku. Minęło mi już dwa lata z lekiem i na początku faktycznie były zaczerwienienia ale nic poza tym. Teraz już prawie w ogóle się nie zdarzają choć zbyt mały posiłek przy zażywaniu leku i kawa w zbyt krótkim odstępie czasu od posiłku z lekiem po kilku godzinach może spowodować zaczerwienienie twarzy, rąk, barków, połowa torsu i połowa pleców (górne części). Często jem jajecznicę z lekiem na śniadanie doprawioną kurkumą i czarnym pieprzem, nawet soli już nie daje. Uważam, że sport systematyczny musi być! Basen super choć sam po diagnozie mniej pływam niż przed. Już nie biegam ale to z innych powodów. Teraz rower i chodzenie po górach najczęściej uprawiane aktywności. Staram się jeść dużo sałatek, chleb rzadko, kawę kocham, oprócz tego raczej normalnie funkcjonuje. Unikam ludzi chorych i przeziębionych bo te przeziębienia są bardzo groźne dla mnie. No to trochę o sobie napisałem. Zawsze byłem niepoprawnym optymistą i dalej nim jestem więc choroba mi nie straszna ; będzie dobrze