19-04-2016, 21:31
(19-04-2016, 04:31)burza napisał(a): Bezsenna noc przywiodła mnie na to forum. Od pół roku choruję na stwardnienie. Nie mogę się z tym pogodzić... Niby wiem, że są gorsze choroby... Ale nie umiem sobie tego w głowiem poukładać.
Nie chodzi o to, czy są gorsze lub "lepsze" choroby. Trudno to nawet tak "stopniować". Ty masz akurat tę. To naturalne, że zdiagnozowanie nieuleczalnego choroby (nawet "nie takiej strasznej") może powodować gniew, smutek i różne inne skrajne emocje.
(19-04-2016, 04:31)burza napisał(a): Mam problemy ze snem, nie mam siły ani ochoty spotykać się z nikim, do pracy chodzę tylko dlatego, że nie mam innego wyjścia. Do tego napady lęku, często budzę się z poczuciem, że na pewno nie mogę chodzić... ale za każdym razem mogę. Myślicie, że powinnam iść do psychiatry?
W naszej chorobie stres i namiar emocji szkodzą. Przemęczenie związane z nieprzespanymi nocami - też. Chociażby z tych powodów na Twoim miejscu skonsultowałabym się z psychiatrą albo psychologiem. Ewentualnie - na początek - chociaż z prowadzącym Cię neurologiem. Różne reakcje na diagnozę, depresja w przebiegu SM czy jako skutek uboczny leczenia interferonem - są neurologom dobrze znane. Lekarz prowadzący powinien więc umieć coś Ci poradzić (niektórzy neurolodzy sami przypisują leki na depresję lub ułatwiające zasypianie, inni sugerują konsultacje z psychiatrą lub rozmowę z psychologiem).
I jak tylko czujesz ochotę/potrzebę - pisz tutaj. Choć forum dopiero raczkuje, jest tu już kilka osób, które chętnie podzielą się swoją wiedzą albo chociaż chętnie porozmawiają i wesprą.