(27-03-2017, 05:49)Areliee napisał(a): Czesc Sylwek! Absolutnie popieram Yazona! Jestes mlody, silny, masz marzenia. A o te trzeba walczyc! ponoc jak cos przychodzi latwo, to nie warto sie tym zajmowac, ot co. Jak rodzina i przyjaciele reaguja? Moze poszukaj u nich wsparcia? I absolutnie nie daj skbie wmowic, ze to koniec swiata i zycie Ci sie skonczylo. Rob swoje i nie ogladaj sie za siebie, czy zdrowi nadazaja Moj brat jest 2 lata starszy od Ciebie i tez 2 tygodnie temu go zdoagnozowano z SM, mial podobny pierwszy rzut do Ciebie. Ale on ma w mozgu sitko troche, takze od poczatku takie podejrzenia byly.
I tez troche go to przybilo, kumpel sie nie sprawdzil, to sie w koncu przydalam jako siostra
Zwlaszcza, ze Mama usilnie probuje mi wmowic, od niedawna tez jemu, ze koniec swiata, ze koniec zycia, ze teraz to usiasc i plakac i czekac na kalectwo. A fige!
Bardzo milo, ze nam zaufales i sie tym podzieliles. Uwierz, zaden to wstyd, zadna hanba. Przyszlo sobie i jest. Jestes mlody i silny, pokazesz temu SMowi, kto tu rzadzi. A w kupie razniej! Takze rozgosc sie na forum, przejrzyj inne watki i pytaj, cokolwiek Cie nurtuje.
PS. Ja ostatnio zmienilam stanowisko w pracy i moj szef, jak mnie pierwszy raz robaczyl z flaszem (a moje pomidory to takie dorodne, na co dzien jestem okrutnie blada), to nie wiedzial, co ze soba zrobic i gdzie spojrzec. Powinnam sie przejmowac? Nie! To nie moja wina, ze on nie umie sie zachowac
Jejć, nie spodziewałem się takiego pozytywnego powitania. Dzięki!
Pytasz o rodzinę znajomych, wiedzą o tym tylko moi najbliżsi, ale nie rozmawiam w ogóle z Nimi o tym, ponieważ wiem, że bardzo ciężko to przeżywają. Wychowała mnie mama samotnie bez ojca, jestem jedynakiem, dlatego wiem, jak strasznie ciężko jest Jej to zrozumieć, że jej jedyny syn jest chory. Na początku pytania, dlaczego? z jakiej przyczyny? itp. Wszystko zostaje bez odpowiedzi.
Ja samemu sobie tłumaczę to tak, że dostałem to dziadostwo ja, ponieważ Ktoś tam do góry wie, że sobie z tym poradzę.
Przychodzą momenty kryzysu i największym obciążeniem jest chyba to, że nie mogę z nikim tak od serca porozmawiać, ponieważ moi znajomi o tym nie wiedzą, nie dlatego, że boje się im tego powiedzieć, ale dlatego żeby ich tym nie martwić... Wiem, że biorę to na "garba" samemu, ale wydaje mi się, że tak będzie lepiej.
Epizodycznie pojawiały się takie dni w których gorzej widziałem, czasem lekki zawrót głowy, ale szybko mijały, dlatego na razie jestem jak najbardziej pozytywnie nastawiony do tego leku.
Zapomniałem jeszcze dodać, że w jednym z rzutów miałem okropny problem z mową... Co kilkanaście minut nie umiałem mówić na kilkadziesiąt sekund, sepleniłem tak jakbym miał buzię pełną klusek... Czy ktoś z Was miał podobnie?
Wiele czytam o tym, że nie należy się przegrzewać? czy ogólnie lepiej przebywać w lekkim zimnie, czy unikać mocnego wystawiania się na słońce? jak to wygląda?
Czy w przypadku kiedy przyjmujecie ten lek dostał ktoś z Was rzutu? Czy słyszeliście, czytaliście o takim?
A jeszcze chciałbym tylko zapytać, bo napisałaś, że Twój brat również został zdiagnozowany, czy w Twojej rodzinie były wcześniej przypadki zachorowania? geny? środowisko? Pytam, ponieważ jeśli chciałbym założyć rodzinę, nie wiem w jaki sposób odniesie się to też do dziedziczności tego paskudztwa... :/