Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
pozytywne aspekty po diagnozie sm
#1
1. schudłam (dopiero tera udało mi się po ciążach)
2. więcej czasu poświęcam sobie
3. staram się być aktywna fizycznie
4. odwiedziłam lekarzy, którzy byli w planie 5 - letnim (haha)


Jeszcze raz dziękuje za miłe przyjecie na forum. Jesteście super!
Odpowiedz
#2
E-semka, witaj w klubie. Ja ostatnio doszłam do wniosku że mam dość odmawiania sobie wszystkiego. I tak efekty marne albo na chwilę. Więc po co się wiecznie katować. na starość wszyscy chudną to może też się zalapie hahahaha. Psychicznie zawsze byłam silna bo zawsze byłam kopana w cztery litery, więc SM to tylko wzmocniło.
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
#3
(22-02-2022, 09:13)e-smka napisał(a): Ja tam nigdy nie schudnę! Duży uśmiech
Ale z pozytywów - bardziej o siebie dbam i o sobie myślę. Zdrowy egoizm. Zmiana priorytetów. Dzięki chorobom czuje się też silniejsza psychicznie i wiem że mogę znieść na prawdę wiele i daje radę i jestem z siebie dumna! Uśmiech
Pozdrawiam Uśmiech

To schudnięcie to efekt stresu związanego z diagnozą, nie katowania się. Efekt katowania przeszłam w liceum.
Oby to utrzymać.
Odpowiedz
#4
Super aspekty!
Są też pozytywne strony dramatycznych sytuacji.
Po burzy zawsze wychodzi słońce Uśmiech.
Ja też schudłam ale to akurat minus bo ja to same kości i skóra - hehe.
I jak mi ktoś zwraca uwagę że jestem chuda to się wkurzam tylko Uśmiech. Mąż nauczył się mówić do mnie, że jestem smukła Oczko!
Ja w końcu zaczęłam dostrzegać piękno natury!
Przestałam pracować 15h dziennie Uśmiech
Kasa już nie jest najważniejsza Uśmiech
O i męża też się nie czepiam o rozrzucone skarpetki Uśmiech
Odpowiedz
#5
Gdy zostawi skarpetki, nie w koszu na pranie.... to nasz psiak się nimi zajmuje Uśmiech
Odpowiedz
#6
Hahahaha
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
#7
Mówicie, że te aspekty pozytywne mają być? Hmm... :-D
- dzięki SM dowiedziałem się, że pewne górnolotne stwierdzenia w stylu "w zdrowiu i chorobie" czy "możesz na mnie zawsze liczyć" niektórym zbyt łatwo przechodzą przez gardło,
- dzięki powyższemu mam jeszcze mniejszą grupkę znajomych i przyjaciół, ale za to bardziej zajebistą :-D
- podobnie do smarrito odwiedziłem lekarzy, którzy byli w planie iluś tam letnim, przez co mogę na przykład w końcu posłuchać stereo (bo lekarze podarowali mi nowe, elektroniczne ucho),
- zacząłem sobie dogadzać na różniste sposoby,
- i chyba najważniejsze... po tym, jak już ułożyłem sobie w głowie to SM czuję się szczęśliwszy niż przed diagnozą.
Odpowiedz
#8
(22-02-2022, 10:11)Akinom napisał(a): Psychicznie zawsze byłam silna bo zawsze byłam kopana w cztery litery, więc SM to tylko wzmocniło.
Super temat Uśmiech - muszę pomyśleć - jakie pozytywne aspekty? hmm....
Może zacznę od skarpetek Pana Mężą Duży uśmiech - nie mam z tym problemu, bo zawsze włożone są do kosza z praniem.
Więcej czasu dla siebie zaczęłam poświęcać jak skończyłam 50-tkę, diagnoza w wieku 52 lat wydłużyła ten czas.
Nauczyłam się "odpuszczać sobie". Niczego nie muszę, ewentualnie mogę.

Akinom - chyba coś w tym jest, tylko u mnie odwrotnie - to kopanie w cztery litery wzmocniło moją psychikę.
Odpowiedz
#9
1. Schudlam po diagnozie ... ale dlugo mialam przez to jakis dysonans poznawczy (?) bo .... chora, ale szczesliwa, ze w koncu szczupla

2. Nauczylam sie byc zdrowa egoistka, bardziej dbam o siebie + rowniez nie zaniedbuje wizyt lekarskich ... w sumie tylko (w miare mozliwosci) omijam neurologa =D

3. Relacja z moim mezem sie bardzo poprawila i u mnie juz tez nie ma zadnych afer skarpetkowych

4. Poprzestawialam priorytety/wartosci w zyciu
Odpowiedz
#10
Ale jak się wkurzę i zarzuce fochem to skarpetki też w końcu trafiają do kosza na pranie. Nawet śmieci są wyniesione. Mieszkanie odkurzone, może bez mycia podłóg to było tylko przed za-maz-pojsciem Oczko Duży uśmiech tak się trochę śmieje. Mam bzika na pkt sprzątania. Co siądę do swojej pracy w końcu to widzę znowu gdzieś kurz. Mogłabym się chyba przebranżowić Oczko sprzątanie mnie mega relaksuje. Szczególnie mycie podłóg na czworaka Oczko .
fruu. Smutne to co piszesz a zarazem prawdziwe. Ja to nauczyłam się nie użalać nad sobą i nie mówić za dużo co mnie boli Oczko. Zawsze na pytanie jak się czujesz odpowiadam zgodnie -dobrze, nawet jak ledwo na nogach stoję. Zauważyłam że ludzie w koło najbardziej boją się pesymizmu. Lepiej zarażać ich optymizmem i denerwować dobrym humorem mimo wszystko Oczko

e-smka jest tylko jeden sposób na to - zaakceptować, pozbierać i uprać. Inaczej się nie da. Ja mojemu wyciągam zaskórniki z portfela niby potajemnie Oczko powiedziałam że to w ramach przeprosin za rozrzucone skarpetki kupuje sobie kwiatki Oczko sama sobie, a co!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości