I w końcu Wam nie napisałam jak skończyła się moja wizyta u neurologa. Powiedziałam co mi dolega i od razu zaznaczyłam, że ja nie chce iść do szpitala, bo w październiku byłam. Dostałam zastrzyki, codziennie w rękę a co 4 dni w tyłek i dodatkowo tabletki. Drętwienie mi przeszło, ale został delikatny ścisk w stopie i czasami nadal nie czuje pięty. Będzie git.
A teraz z innej beczki...
Ostatnio w serialu "Lombard, życie pod zastaw" była kobieta chora na sm. Oczywiści przedstawiona była już jako leżąca, którą trzeba się zajmować. Kurcze, szkoda że nigdzie nie pokazują osób chorych na sm, jako sprawnych i aktywnych ludzi.
Jeszcze ostatnio też był gdzieś program że mężczyzna musiał się zwolnić z pracy, żeby móc opiekować się swoją kobietą która jest chora. Akurat byłam wtedy u mamy i Ona od razu "o patrz co leci", a ja się odwróciłam i wyszłam. Jakoś nie mam ochoty oglądać czegoś takiego. Później się schizuje i mam burze w głowie, a znowu moja mama to by wszystko oglądała i później co by mi się nie działo to mówi, że to przez chorobę. A tak nie jest... czasami się napracuję i jestem trochę zmęczona, ale nie przez sm...
No i już mi jest lepiej. Teraz mogę iść dalej pracować
Miłego dnia życzę wszystkim.